Dwie pogodne noce pod rząd, do tego w lutym. Można pomyśleć, że niemożliwe, ale jednak. Tym razem na polu pojawił się ze mną Michał z lornetką Delta Extreme 15×70 ED. Ja zabrałem natomiast APM 16×70 ED i APM 10×50 ED. Na miejscu przywitały nas dość szczególne warunki – od Syriusza całe niebo na wschód pokryte było gęstą warstwą cirrusa, który leniwie oddalał się się z każdą minutą. Zaczęliśmy od komety.
C/2022 E3 ZTF znajdowała się na niebie w pobliżu Aldebarana co dawało bardzo ładny obrazek w jednym polu widzenia. Następnie przeskoczyłem do NGC 1647 w Byku, a potem do NGC 1807 i NGC 1817. Dwie gromady, które traktuję jako odkrycie tej zimy i które pomimo niewielkich rozmiarów wciąż mnie urzekają. Potem kilka klasyków – Orion i M42, cztery składniki trapezu, M43, M78, NGC 2071. Była też gromada NGC 2244, a także NGC 2264, czyli dobrze znana Gromada Choinka. Nie zabrakło również Plejad, przy których można było dostrzec charakterystyczną otoczkę mgławicy. Dopiero w tym roku nauczyłem się ją dostrzegać przy odpowiednich warunkach.
Jako, że cirrus wciąż krążył po wschodniej części nieba odbiłem do nieco zapomnianych obszarów o tej porze roku na Folwarku. Najpierw Perseusz i gromada M34. Dobrze widoczna z wieloma składnikami. NGC 1342 – zdecydowanie mniej wyraźna, ale nadal do zobaczenia. Zapolowałem również na NGC 1245, ale z nią miałem sporo problemów. W zasadzie to nie wiem, czy to była już gromada, czy jeszcze złudzenie. Pozostawiam ten obiekt na kolejne obserwacje do potwierdzenia, gdyż tej nocy raczej jej nie widziałem, a na pewno nie w sposób świadomy. Wędrując przy krańcach Perseusza doszedłem do Gromady Podwójnej NGC 869 i NGC 884 jednocześnie zaliczając Stock 2. Naprawdę dawno tu nie zaglądałem… Rozochocony przeleciałem do Kasjopei, a tam strzał za strzałem w NGC 663, M103, NGC 457 (Gromada Sowa) i NGC 7789 (Róża Karoliny). Wtedy przypomniałem sobie o Żyrafie i Kaskadzie Kemble’a, na której końcu znajduje się NGC 1502. Nie pamiętam już kiedy widziałem ten asteryzm, może jakoś 2 lata temu? Pozostając w okolicy zlokalizowałem jeszcze Latawiec Kemble’a, ale zanim go namierzyłem minęła dłuższa chwila. Przy okazji zaliczyłem w okolicy niewielką gromadę Trumpler 3 oraz IC 342, która tej nocy była widoczna jako bardzo delikatna słaba plamka. Sama droga do latawca była z mojej strony dość zawiła i pozwoliła namierzyć dwa ciekawe asteryzmy, które nazwałem „S” i „haczyk” – nazewnictwo nie jest tutaj przypadkowe ; )
W końcu moja APM 16×70 ED zaparowała i przyszedł czas na jej mniejszą koleżankę. Uzbroiłem APM 10×50 ED w filtry i zacząłem mgławicowy maraton. Dzięku temu, że cirrus ustąpił na dobre mogłem nieco poszaleć. Na pierwszy ogień poszła Mgławica Rozeta – widoczna poświata na około centrum, w prawym górnym rogu nieco przyciemniona. NGC 2174, czyli Głowa Małpy – tutaj w zasadzie bez żadnych wątpliwości, bardzo jasny obiekt, podobniej jak Mgławica Pacman NGC 281. Czas na coś szerszego – najpierw Mgławica Serce i Dusza (IC 1805 i IC 1848) – po raz kolejny udało mi się potwierdzić oczywiste pojaśnienia w tym rejonie, które w szerokim polu dobrze kontrastowały z otoczeniem. Rzuciłem się na coś trudniejszego. Mgławica Kalifornia NGC 1499, którą udało mi się dostrzec już rok wcześniej. Tym razem również została pokonana. Centralna część dość szerokiego pasa majaczyła zaraz nad gwiazdą Menkib w Perszeuszu. Zachęcony dobrymi warunkami tej nocy postanowiłem ostatecznie rozprawić się z Mgławicą Mewa, która dotychczas bardzo dobrze się przede mną skrywała. IC 2177 to dla mnie obiekt trudny, do którego podchodziłem wiele razy. Przeskakując od gwiazdy do gwiazdy dotarłem do obszaru, w którym po pewnym czasie zaczął majaczyć dość podłużny pionowy kształt. Metodą zerkania udało mi się wyłuskać dość oczywiste pojaśnienie, a poruszając lornetką na różne strony tylko potwierdziłem, że to co widzę to po prostu mgławica. Subtelne podłużne pojaśnienie w końcu się poddało, Mewa najwyraźniej nie zdołała mi się wymknąć tej nocy.
To była jedna z lepszych, jak nie najlepszych nocy tej zimy. Niebo w pewnym momencie oczyściło się na totalny kryształ oferując nieskazitelne widoki. W drodze powrotnej podziwiałem jeszcze Oriona przez szybę auta, który wyglądał dokładnie tak jak powinien. Bez żadnej skazy, widoczny razem z M42 niczym na wiejskim niebie.
Do następnego razu!
Pozdrawiam!