Jak nie chmury, to ciągnik. Dosłownie. W piątkowy wieczór na Folwarku pojawiłem się jako ostatni, ale mój sprzęt był gotowy do obserwacji jako pierwszy. I wcale nie dzięki temu, że miałem lornetki. Po prostu chłopaki cierpliwie czekali, aż pole opuści ciągnik, który co chwilę wywoził coś z pola.
Pierwsza sesja po zlocie astronomicznym to pewien niedosyt. Niebo jakieś takie nijakie, do tego pojawiły się chmury. Niestety obserwacje astronomiczne mają to do siebie, że jak już raz spojrzymy na gwiazdy pod naprawdę ciemnym niebem to potem ciężko o zadowolenie, a właśnie takie niebo było na zlocie w Zatomiu – po prostu bajeczne.
Nie tracąc czasu ani nadzieji na udane polowanie lornetą APM 25×100 ED wycelowałem w Lutnię. Ring Nebula (M57) widoczna klasycznie jako niewielki obwarzanek. Nieco poniżej M56 – gromada kulista widoczna jako puchata mgiełka. Potem kilka klasyków jak m. in. M27, M71, czy asteryzm Wieszak. Nic odkrywczego, po prostu relaks dla oczu. Był też Herkules ze swoimi gromadami kulistymi M13 i M92. Nagle… znów ciągnik. Przejazd przez suche pole spowodował niemałe zamieszanie, a pył był dosłownie wszędzie. Pojazd odjechał, pojawiły się chmury i to wbrew wszystkim prognozom. Tej nocy miało być krystalicznie czyste niebo, a od wschodu zaczęła nadciągać rozległa warstwa „obłoków szarzastych”.
Jako, że dawno nie byłem na Folwarku pokręciłem się trochę po okolicy przy okazji spoglądając na nocne niebo przez stojącego obok Taurusa T400, SW 120/600 z nasadką bino, czy też lornetkę Delta Optical Extreme 15×70 ED. Sprzętu jak zawsze sporo, prawie jak na mini zlocie astronomicznym.
Jako, że chmury ugrzęzły na wschodzie i północy, przyszedł czas na Warkocz Bereniki. Najpierw gromada kulista M53, a następnie kilka znanych galaktyk. M64 czyli Galaktyka Czarne Oko, dobrze widoczna jako pojaśnienie. Kawałek dalej subtelna NGC 4725, potem NGC 4565, czyli Galaktyki Igła – wyraźny wąski paseczek wyróżniający się z tła. W tym samym polu udało się wydobyć NGC 4494, więc niebo nie było jednak najgorsze. Przeskok do kolejnej galaktyki NGC 4559 i odjazd do NGC 4631, która okazała się moim hitem tej nocy. Galaktyka Wieloryb była po prostu rewelacyjna, dobrze widoczna, jasna i naprawdę spora – świetnie wypełniała znaczne pole widzenia w lornecie APM 25×100 ED. Pierwszy raz widziałem ją w takim kadrze i naprawdę mnie urzekła. Muszę częściej wracać w te okolice nieba.
Na zakończenie sesji zaliczyłem jeszcze kilka klasyków w konstelacji Lwa i Panny, po czym sięgnąłem na chwilę po mniejszą lornetkę. Poiłem się się kadrami w szerokim polu widzenia będąc wdzięcznym za wszystkie widoki jakie oferuje pobliskie pole, na którym następnym razem zagoszczę dopiero po dłuższej przerwie, o czym wtedy jeszcze nie widziałem.
Do następnego razu!
Pozdrawiam!