Tym razem bezchmurne niebo przypadło na wtorek 14 lutego. Jakoś tak się złożyło, że zamiast romantycznego wieczoru odbyłem całkiem udane obserwacje. Całe szczęście o towarzystwo nie musiałem się prosić. Kolega Black Star zadeklarował swój przyjazd po kilkumiesięcznej nieobecności i tak oto chwilę po godz. 20 staliśmy już ze sprzętem na polu.
Uzbrojony w lornetę APM 25×100 ED zacząłem od klasyków w Orionie. Mgławica M42 pokazała pazur, a w środku wyraźny trapez z 4 składnikami. Powyżej puchła NGC 1975, a zaraz nad Pasem Oriona można było dostrzec M78 i NGC 2071. Ten wieczór obfitował w znakomitą przejrzystość, chociaż przy horyzoncie tliły się cirrusy.
Penetrując okolice Byka odhaczyłem kometę C/2022 E3 (ZTF), która razem z Aldebaranem mieściła się w jednym polu. Zaraz obok NGC 1647 i moja niedawno odkryta „Mała Gromada Podwójna”, czyli NGC 1807 i NGC 1817. Tą parkę zaliczyliśmy też w teleskopie Synta Flex 10” z okularem ES 20mmm 100 stopni. Wnioski mam takie, że urokliwy widok zapewnia zdecydowanie mniejsze powiększenie. Co my nie powiedzieć w lornecie te dwie gromady wyglądały po prostu lepiej. Po pierwsze dwuoczny widok, po drugie więcej oddechu, a po trzecie wielkość samych obiektów. Patrząc przez teleskop było widać oczywiście więcej gwiazd, ale to tak jakby patrzeć na Plejady w powerze x60. Myślę, że najlepszy efekt będzie w okolicy x30-40.
Były też Plejady i Woźnica, ale ciekawsze rzeczy czekały w rejonie Syriusza. Najpierw M41 w Wielkim Psie, a potem odbicie do M46 i M47, dwóch sporych gromad w Rufie mieszczących się w jednym polu widzenia. Po drodze natknąłem się jeszcze na NGC 2360 – dość dobrze widoczny obiekt, chociaż bardziej jako niewielka plamka z ulotnymi ziarnistymi składnikami. Wracając do M47 to zaraz nad nią można było dostrzec także NGC 2423. Warto spojrzeć na lewo od tych gromad, gdyż znajdują się tam dwa ciekawe układy gwiazd. Pierwszy to 2 Pup i 4 Pup, a nieco niżej QY Puppis razem ze swą towarzyszką. Ten drugi to ciekawy układ podwójny o nasyconej czerwonej barwie.
Potem zacząłem szperać nieco niżej, gdzie w pole widzenia wpadła gromada NGC 2414, a następnie bardzo mała NGC 2409. Wtedy przypomniałem sobie jedną z relacji Oli „Ciekawskiej”, dzięki której postanowiłem zapolować na Cr 132 i Cr 140. Bez problemu odnalazłem gwiazdę Wezen, a następnie Aludra. Niestety, ale w tych nisko położonych rejonach wiszący cirrus dość mocno zdegradował jakość nieba. Poza kilkoma ledwo co migoczącymi punktami nie udało mi się zobaczyć nic więcej. Jakbym obserwował gwiazdy gołym okiem w centrum dużego miasta. Może następnym razem będzie lepiej.
Wróciłem do Syriusza, a potem przelot do NGC 2345. Nieco wyżej dwie niewielkie gromady, które również dość ciekawie zmieściły się w jednym polu – NGC 2345 i NGC 2335. Zarysu Mgławicy Mewa nie widziałem. Potem M50, czyli dobrze widoczny klasyk. Skacząc od gwiazdy do gwiazdy dotarłem do NGC 2244 w Koziorożcu, a podróż zakończyłem na gromadzie Choinka NGC 2264. Niestety, ale temperatura zrobiła swoje, sprzęt po blisko 2h po prostu zaczął zamarzać, a zaparowane okulary odmawiały posłuszeństwa.
Na zakończenie wyciągnąłem drugą, dość specyficzną niewielką lornetkę Orion 2×54. Ukazała piękno całych konstelacji w polu widzenia 36 stopni, co jest widokiem naprawdę przepięknym. Szczególnie gdy spoglądamy na konstelację Woźnicy, Byka, czy też mitycznego Oriona. I to by było na tyle tej nocy.
Do następnego razu!
Pozdrawiam!