Minął zaledwie tydzień od ostatnich obserwacji i bezchmurne niebo znów ukazało blask gwiazd nad naszymi głowami. Chłopaki wybrali się na Folwark dość wcześnie, bo gdy dojechałem przed godziną 21 mogłem co najwyżej obejrzeć pakowanie sprzętu. Całe szczęście Thomas się nade mną zlitował i wyciągnął jeszcze na chwilę pierwszy lepszy okular, aby pokazać mi kometę C/2022 E3 (ZTF) w swoim GSO 10”. Kometa prezentowała się jako jasna kulka z dobrze widocznym jądrem, które okalało dość spore pojaśnienie. I to by było na tyle jeśli chodzi o Folwark – jako że nie lubię sam siedzieć po ciemku na polu wróciłem na przydomowe podwórko i tam rozpocząłem obserwacje lornetą.
Niebo było bardzo przyzwoite, zamontowałem APM 25×100 ED na statyw i wycelowałem od razu w Woźnicę. To tutaj tej nocy wędrowała kometa, która prawie muskała gwiazdę Al Kab. Widok był bardzo podobny jak w 10”, z tą różnicą, że skala obiektu była nieco inna. Jeśli chodzi o jakikolwiek detal – bez większych różnic. Nagle przypomniałem sobie, że dwa dni wcześniej miała miejsce koniunkcja z inną kometą, a dokładniej z C/2022 U2 (Atlas). Jako, że znajdowała się niedaleko postanowiłem ją namierzyć. Odbiłem nieco w górę zaliczając gromadę otwartą NGC 1778, następnie gwiazda Mu Aur i… nic. Ciemność, widzę ciemność. Mogłem przecież zacząć od sprawdzenia jej jasności. Mag 16.3 to raczej wyzwanie nieco innego kalibru… Odbiłem do M36, M37 i M38. Klasyki jak zawsze dobrze się prezentują.

Tego wieczoru moim głównym celem były jednak inne obiekty. Dwie niewielkie gromady, które nie dawały mi spokoju po ostatnich obserwacjach. Zupełnie przypadkiem zauważyłem je w atlasie, ale jeszcze nigdy nie miałem okazji ich oglądać. Poor Man’s Double Cluster (Podwójna gromada biedaka – kto i dlaczego ją tak nazwał?!), czyli NGC 1807 i NGC 1817. Na zdjęciach niczym miniaturowa wersja Gromady Podwójnej w Perseuszu.

Zacząłem od Aldebarana przy okazji spoglądając na Hiady i NGC 1647. Za kolejny punkt odniesiena obrałem Omicrony Oriona. Potem 11 Ori, 15 Ori i są. Dwie charakterystyczne, niewielkie, ale dobrze widoczne gromady otwarte. Jedna swoim kształtem przypominała nawet NGC 457 (Owl Cluster) w Kasjopei – lecący ptak, czy też może ufoludek? W każdym razie w NGC 1807 udało mi się naliczyć około 10 gwiazd. W NGC 1817 już nie było tak „obficie”, ale nadal ciekawie. Widok przypadł mi do gustu, podejrzewam, że przy okazji kolejnych odwiedzin w konstelacji Byka będzie to mój stały punkt wieczoru pod nazwą Mała Gromada Podwójna.

Na zakończenie tej krótkiej sesji obserwacyjnej zaliczyłem także Mgławicę Kraba M1, Mgławicę Oriona M42 i pobliską M78 razem z NGC 2071. W okolicy Syriusza wpadła M50, M41, M46 i M47 i jak zawsze – Zimowe Albireo. Wisienką na torcie był garbaty Księżyc ukazujący liczne formacje w okolicy terminatora. Po spakowaniu lornety jeszcze przez kilka minut wpatrywałem się w gwieździste niebo nieuzbrojonym okiem, widok jaki uwielbiam i jakiego tej zimy mi często brakowało.
Do następnego razu!
Pozdrawiam!