Ostatni dzień lutego i pierwsza kwadra Księżyca na niebie. Jednak podczas bezchmurnej nocy nie ma co wybrzydzać. Zawsze znajdą się chętni i obiekty, na które warto spojrzeć przez lornetę.
Na miejscu był już Thomas ze swoim SW 80 ED, który celował od czasu do czasu w Łysego, a także Michał ze swoją lornetką Delta Optical Extreme 15×70 ED. Moim głównym instrumentem była lorneta APM 25×100 ED. Tej nocy na polu mieliśmy też sporo gości. W zasadzie to już nie pamiętam kiedy mieliśmy ostatni raz okazję pokazać skarby nocnego nieba nowym osobom. Większe grono początkujących obserwatorów to zawsze ożywione dyskusje i chęć pokazania jak najwięcej. Co jak co, ale chyba nie ma nic gorszego niż ta niemoc, gdy nie można podzielić się danym widokiem z kimś innym.
Księżyc oślepiał niemiłosiernie, ale robił wrażenie. I to chyba na każdym, szczególnie w wersji lornetkowej stereo. Efekt przestrzenności i detal obrazu potrafią zauroczyć niejednego. Po założeniu „przyciemniaczy” na obiektywy ściąłem źrenicę wyjściową z 4 do 2 mm. Obraz stał się przyjemniejszy dla oka i delikatniejszy. Można było wyłuskać jeszcze więcej formacji bez męczenia oczu.
Jowisz majaczył nad horyzontem, ale był zdecydowanie za nisko, aby obserwacje miały jakikolwiek sens. Wszystko pływało. Rzuciłem się na Plejady. M45 w blasku Księżyca to nie jest to, o czym marzy bardziej doświadczony obserwator, ale dla osób, które widzą siedem sióstr po raz pierwszy w życiu sytuacja wygląda inaczej. Fajnie widzieć zadowolenie wśród nowo poznanych osób. Nie ukrywam, że zapewne trochę im namieszałem w decyzjach zakupowych – przyszli z nastawieniem przetestowania teleskopu, a wrócili z jeszcze większym bólem głowy. Następnego dnia ktoś jeszcze pytał o lornetkę, także ciekawe jaka była finalna decyzja.
Po M45 była Gromada Podwójna w Perseuszu. NGC 869 i NGC 884 to podwójne westchnienie z zachwytu, a widoczne mrowie iskrzących gwiazd wylewających się po każdej ze stron przypomina o tym, jak z wdzięcznym lornetkowym obiektem mamy do czynienia. Zaraz obok słynny Stock 2, czyli kolejna gromada otwarta, lecz tym razem należąca już do gwiazdozbioru Kasjopei.
Na zakończenie padła prośba, aby pokazać jak wygląda Galaktyka Andromedy w większej lornecie. M31 znajdowała się już dość nisko, widoczna jako majaczące pojaśnienie, gdzie jądro jeszcze jakimś cudem dawało o sobie znać. Podsumowując – obiekt wyglądał dość kiepsko. Niskie położenie i blask Księżyca odegrały tutaj kluczową rolę.
Podczas sesji był też zachodzący Orion z M42, Hiady, kilka układów podwójnych z 145 Cma na czele, a także gromady otwarte typu M41 i M50 w okolicy Syriusza.
Pomimo obecności Księżyca na niebie warto wybrać się w plener na obserwacje – nocne niebo zawsze ma coś do zaoferowania. Zresztą każda okazja do spotkań i wyjścia z domu jest dobra, tym bardziej jeśli możemy podzielić się doświadczeniami z zupełnie nowymi osobami, u których być może zasiejemy kiełkujące ziarno astronomicznej pasji.
Do następnego razu!
Pozdrawiam!