Na obserwacje komety C/2022 E3 (ZTF) musiałem poczekać aż do początku lutego. Pomimo, że zagościła na niebie o wiele wcześniej, przez ciągłe zachmurzenie nie miałem możliwości, aby ją dostrzec przez jakikolwiek sprzęt. Zupełnie niespodziewanie w czwartkowe popołudnie pojawiło się spore przejaśnienie. Pomimo, że tej nocy na niebie gościł Księżyc i to niemal w pełni, obserwacje komety okazały się całkiem udane.
Najpierw udałem się na pobliską polanę z lornetką APM 10×50 ED. Pierwszy strzał w okolice Oriona i zachwyt mgławicą w szerokim polu. Potem Syriusz, M50, M41, M46, M47, a na deser Zimowe Albireo, czyli przepiękna gwiazda podwójna 145 Cma. Po raz kolejny przekonałem się, jak dobre obrazy dają lornetki APM. Gwiazdy wyraźnie rozdzielone, kolory nasycone, widok którym chce się delektować. No dobra, ale czas na kometę. Przeleciałem do Capelli w Woźnicy, a potem odbiłem do konstelacji Żyrały. Położenie komety tego wieczoru nie sprzyjało obserwacjom lornetkowym. Okolice zenitu to dla lornety prostej (a w zasadzie jej użytkownika) nie lada wyzwanie. Dotarłem do gwiazdy podwójnej Beta Cam, przy której znajdowała się kolejna para o nazwie 11 i 12 Cam. W tych okolicach byłem chyba po raz pierwszy. Gwiazdozbiór Zyrały nie jest obszarem, gdzie często zaglądam. Jednak te dwa układy podwójne w jednym polu widzenia po prostu mnie urzekły. 11 i 12 Cam kolorystycznie są wizualną ucztą i odtąd jakkolwiek dziwnie to zabrzmi będę nazywał ten układ Safari Albireo (na cześć obecności Żyrafy).
Rzut oka na mapę i zdaje się, że jestem o krok od komety. Tak, wystarczyło delikatnie przesunięcie w prawo, aby w pole widzenia wskoczyła niewielka puchata kulka. Kometa wyglądała jak typowa gromada kulista w małej lornetce. Nie udało mi się zobaczyć żadnego warkocza, czy też wywnioskować kierunku przemieszczania się obiektu. Całe pojaśnienie było niewielkiego rozmiaru, w lornetce 10×50 raczej równomierne rozłożone, gdzie jądro w żaden specjalny sposób się nie wyróżniało. Mimo to ucieszony, że w końcu udało mi się zobaczyć kometę wróciłem na chwilę do domu po lornetkę APM 16×70 ED.
Nie tracąc czasu od razu wycelowałem w „gwiazdę” wieczoru. Tym razem była zdecydowanie większa, do tego rozłożenie jej jasności uległo zmianie na plus. Po jednej ze stron było widać bardziej świecący fragment, a tuż za nim delikatne jasne rozmycie. Żadnego z warkoczy nie byłem w stanie dostrzec, ale taki kształt wyraźnie sugerował kierunek przemieszczania się komety przez nasze kosmiczne podwórko. Czasami miałem wrażenie, że od spodu przebija jakaś gwiazda, ale nie – to było po prostu wyraźne, niemal punktowe jądro z otoczką w postaci komy. Lornetka 70 mm zrobiła swoje. Pobliskie 11 i 12 Cam wyglądały tym razem jeszcze lepiej, ale nim się obejrzałem na około znów zaczęły pojawiać się chmury. Zwinąłem sprzęt i udałem się po lornetę APM 25×100 ED.
Gdy wróciłem chmury były już praktycznie w zenicie i z każdą sekundą zabierały coraz większy kawałek nieba. Jednak nie zamierzałem się poddać. Pamiętając położenie komety wycelowałem w okolice gwiazdy Beta Cam – wtedy okazało się, że chmury są raczej jak mgła, przez którą „coś tam” jeszcze widać. Pozwoliło mi to wykonać przeskok po gwiazdach, aby ustawić pole widzenia lornety dokładnie na wprost komety. Warstwa chmur nie odpuszczała, ale czekałem cierpliwie, aż kolejna „dziura” pojawi się w tym miejscu. Po około 15 minutach przyszła nagroda, niewielkie przejaśnienie pozwoliło przez kilka minut cieszyć się widokiem C/2022 E3 (ZTF) w lornecie 100 mm. Czy ten widok mnie urzekł? Nie do końca. Muszę przyznać, że kometa wyglądała bardzo podobnie jak w 16×70. Oczywiście była większa, ale pod względem obrazu nie było już takiego przeskoku jak z 10×50 na 16×70. W 25×100 nadal była jasna i wyraźna, ale brakowało jej gwiezdnego otoczenia w szerszym polu, które można było ujrzeć w 16×70. Pewien kontekst i bardziej rozległa perspektywa dodawały po prostu smaku, nawet jeśli nie było widocznego warkocza.
Niestety, ale chwilę później szara kołderka pokryła już niemal całe niebo uniemożliwiając jakiekolwiek obserwacje. Spakowałem sprzęt i wróciłem do domu, delektując się w myślach zapamiętanymi widokami. Kolejna kometa zaliczona.
Do następnego razu!
Pozdrawiam!