Po dość deszczowej i chaotycznej końcówce kwietnia nadeszło długo oczekiwanie rozpogodzenie. Obserwując prognozy dzień po dniu można było przygotować wcześniej sprzęt i w zasadzie dobrze zaplanować obserwacje. Jak to bywa – nic z tych rzeczy.
O tyle dobrze, że chociaż prognozy się sprawdziły. Niebo tego wieczoru było bezchmurne, więc zaopatrzony w lornetkę 15×70 dotarłem na Folwark. Jeśli w Sulejewie nie masz gdzie zaparkować auta, to wiedz że na miejscu jest już spora reprezentacja gwiezdnych maniaków. Tak właśnie było tym razem.
Chłopaki testowali nowe nabytki, w tym nasadki bino z 10 calowymi Newtonami w najróżniejszych kombinacjach. Ja rozstawiłem swój statyw z lornetką i wycelowałem w Triplet Lwa. Wszystkie trzy galaktyki bez problemu widoczne, oczywiście NGC 3628 nie tak wyraźna jak M65 i M66. Obiekty przepięknie mieszczą się ze sporym oddechem w polu widzenia 15×70.
Będąc w tej okolicy zaliczyłem jeszcze NGC 2903 przy głowie Lwa. Przelatując przez obiekty w Warkoczu Bereniki i przecinając konstelację Wolarza dotarłem do Herkulesa i majestatycznej M13. Wyraźna gromada aż iskrzyła swoją jasnością. Klasyczny obiekt zarówno dla lornetki, jak i teleskopu. Nie można było tutaj zapomnieć jeszcze o M92, już nie tak zjawiskowa jak poprzedniczka, ale bez problemu dostrzegalna.
Skoro wiosna, to czas na Pannę i Sombrero. Galaktyka M104 pomimo niskiego położenia była dobrze widoczna i wyraźna. Udało mi się ją dostrzec także w lornetce 10×50, jednak to w 15×70 wyglądała zdecydowanie lepiej. Wyraźny podłużny kształt, którego nie idzie przeoczyć, czy pomylić. W tym samym polu widzenia asteryzm Stargate. Gwiezdne Wrota, aż zachęcały by się w nich zanurzyć.
Skoro o asteryzmach mowa, to spojrzałem także na żaglówkę w konstelacji Małego Lwa. Wyraźny i charakterystyczny kształt łódki z żaglem, niestety obrócony o ponad 45 stopni, ale i tak cieszy oko.
Tej nocy nie miałem jednak już weny na bardziej wyszukane obiekty. Aż do wyjazdu błąkałem się po niebie skanując najróżniejsze fragmenty nieba bez większego celu. W międzyczasie spojrzałem jeszcze na kilka obiektów przez bino w Newtonie u chłopaków, a Polaris w swoich 8 calach zaprezentował widoczność gromady NGC 5053, co tylko rozwiało wszelkie wątpliwości dotyczące jej dostrzeżenia (a raczej braku) w lornetce 10×50 podczas ostatnich obserwacji. Tego wieczoru nie była widoczna również w 15×70.
Na koniec zaliczyłem jeszcze bardzo dobrze widoczną Nova Cas 2021. Trzeba przyznać, że faktycznie wyróżnia się jasnością pośród sąsiednich gwiazd.
Następnie do końca pobytu zachwycałem się niebem już bez lornetki, od czasu do czasu robiąc pamiątkowe zdjęcia telefonem. Obserwacje można uznać zdecydowanie za udane, do tego w doborowym towarzystwie.
Do następnego razu!
Pozdrawiam!