Sezon urlopowy w pełni, jedni na wakacjach, drudzy przed, a jeszcze inni – w tym ja – już po. Minął miesiąc od ostatnich obserwacji, także przyszedł czas by odkurzyć sprzęt. Białe noce odchodzą w niepamięć i nocne niebo staje się coraz ciemniejsze. Pomimo obiecujących prognoz, tego wieczoru przez cały czas wysoko tliły się cirrusy, które skutecznie ograniczały nam przejrzystość.
Na polu pojawiłem się około godziny 23, gdzie czekał już Thomas, Michał i Amigo. Każdy z innym sprzętem, dzięki czemu znów można było oglądać te same obiekty w różnych konfiguracjach. Zaczęliśmy od komety C/2017 K2 zlokalizowanej w Wężowniku. Pomimo wielu prób nie udało mi się jej dostrzec w APM 25×100 ED. To tylko potwierdziło, że tej nocy mamy kiepskie warunki. Po tak nieudanym starcie przeskoczyłem do Strzelca zaliczając kolejno M22, M28, M8, M20, M24, M25, M18, M17, M16 i dalej M11 w Tarczy. Plejada znakomitych obiektów, lecz niestety tej nocy niezbyt urzekających. Potem wróciłem znów do Wężownika, by złapać kilka gromad, po czym przeskoczyłem na drugą stronę nieba do Kasjopei. Nie była to noc dedykowana pod słabe mgiełki, także przez dłuższą chwilę delektowałem się widokiem Gromady Podwójnej w Perseuszu, a potem Stock 2 zlokalizowanej zaraz obok. W międzyczasie przeleciała ISS, którą udało mi się śledzić w lornecie – tutaj widok był o wiele lepszy niż w 28×110, szkła ED spisały się lepiej. Można było zobaczyć charakterystyczny kształt stacji z panelami po bokach, aberracja była znikoma. Następnie przez dobrą godzinę przeglądałem dość sporo najróżniejszych jasnych klasyków, po czym sięgnąłem po lornetkę APM 10×50 ED.
Swój debiut miały w końcu adaptery razem z filtrami Orion UltraBlock 2” montowane od strony obiektywów w APM 10×50 ED. Jeszcze rok temu używałem lornetki Delta Optical Extreme 10×50 ED, która ma wbudowane gwinty na filtry, ale od strony okularów co skutecznie zniechęcało do obserwacji. Po pierwsze ze względu na „szuranie” rzęsami po filtrach, a po drugie ze względu na spore odblaski widoczne nawet na ciemnym polu, gdzie praktycznie nie ma żadnego światła. Teraz postawiłem na komfort. Po wkręceniu filtrów spojrzałem w stronę Łabędzia i na pierwszy rzut poszła Mgławica Ameryka Północna. Wycięta z tła bardzo dobrze, widoczny zarys zatoki, który zauważyłby nawet początkujący obserwator. Widok charakterystyczny, wyraźny. Potem był Veil wschodni, równie zauważalny, ale nie tego efektu oczekiwałem – czas poczekać na lepsze warunki. Na zakończenie spojrzałem jeszcze na Mgławicę Pacman NGC 281, która była także do dostrzeżenia bez problemów. Filtry dały radę, ale tak jak napisałem – trzeba poczekać na lepsze warunki, aby zobaczyć co potrafią. Dobrze pamiętam widoki z obserwacji rok wcześniej i do nich tej nocy było bardzo daleko.
Nie minęło sporo czasu, a przywitał nas wschodzący Księżyc, którego podziwialiśmy w każdym ze sprzętów. Od Newtona 8”, poprzez EDka 80 z nasadką bino i kończąc na lornetce Levenhuk 15×70 od Michała, która również tej nocy miała swój debiut na Folwarku. Co ciekawe pozytywnie mnie zaskoczyła. Swoją budową mocno przypominała lornetkę SkyMaster PRO 15×70. Mostek wykonany był tutaj nie z plastiku, ale z aluminium. Muszle regulowane jak w Nikon EX 10×50, a wyczernienie w tubusach wykonane starannie przy użyciu pewnego materiału przypominającego welur. Finalny wniosek jest taki, że lornetka daje przyzwoite widoki jeśli chodzi o stosunek ceny do oferowanej jakości.
Skoro pojawił się już Księżyc to rzuciliśmy się jeszcze na planety. Jowisz i Saturn prezentowały się przyzwoicie. Być może cirrus zapewnił nam jakiś filtr gasząc delikatnie ich blask, ale dając za to stabilność obrazu. Najpierw wycelowałem za pomocą APM 25×100 ED w Saturna, gdzie bardzo ładnie prezentowały się pierścienie wyraźnie odcięte od samej planety. Jowisz natomiast ukazał jeden z pasów, podczas gdy drugi delikatnie majaczył. Muszę przyznać, że widok był praktycznie taki sam jak w APM 28×110 (jeśli chodzi o powiększenie), którą miałem rok wcześniej. Szczegółowych detali raczej nie zobaczymy używając lornety, ale o standardy w postaci pierścieni, czy pasów bardzo łatwo. Tego dnia na widoku mieliśmy również Wielką Czerwoną Plamę, która w teleskopach była dość wyraźna i również cieszyła oko.
Obserwacje zakończyliśmy dość szybko. Raz, że środek tygodnia, a dwa że warunki na DSy były niestety dość kiepskie. Na plus debiut filtrów w APM 10×50 ED i planet w APM 25×100 ED. Kolejne cenne doświadczenie zdobyte.
Do następnego razu!
Pozdrawiam!